Zawsze kochałam ten miesiąc. Wciąż było lato, a jednocześnie (zwłaszcza wieczorami) czuć było delikatny zapach jesieni.
Z jednej strony kusiła perspektywa jeszcze miesiąca beztroski, z drugiej – można było rozpocząć przygotowywania do szkoły. Godzinami wybierałam odpowiednie zeszyty, kompletowałam piórnik. W tamtym czasie to właśnie nadchodzący wrzesień (a nie nowy rok) był dla mnie przełomem.
I tak mi zostało. Bardzo cieszę się na ten sierpień. Choć wakacje już za nami, to nadal bardzo mnie pociąga perspektywa wiejskich weekendów. Czuję, że nadchodzi dla nas spokojny czas. Wieczorami udaje nam się znajdować chwile na rozmowy i lampkę wina. Mam też więcej czasu na pisanie. Wreszcie łapiemy oddech…
Na razie dość nieśmiało, ale coraz częściej myślę o mojej jesiennej szafie. Z zadowoleniem stwierdzam, że przez kilka ostatnich sezonów udało mi się zbudować całkiem sensowną garderobę, w której wszystko do wszystkiego pasuje, dzięki czemu poranne wybieranie ubrania zajmuje mi dosłownie chwilę. Jesienią uzupełnię ją na pewno o szare, wąskie spodnie i białą koszulę. Nadal klasyka przede wszystkim.
Cierpię za to na poważny brak dodatków i to w nie będę inwestować tej jesieni. Biżuteria, torebki, szale, buty, paski – to za nimi przede wszystkim będę się rozglądać. Pierwsze już nawet mam – wykopane z czeluści garderoby w starym mieszaniu dwie apaszki ze wzorem koni kupione lata temu w H&M. Już dawno żadne znalezisko tak mnie nie ucieszyło! Idealne kolory i idealne motywy na jesień. Jedną z nich wykorzystałam ostatnio jako pasek do spodni, co mogliście zobaczyć na instagramie.
Kolejną zdobycz wyszperałam na wyprzedaży w Zarze. To przeceniony o prawie 70 procent szal. Odpowiedni rozmiar i kolory idealne na jesień.
No i torba. To akurat nie był przypadek, bo idealnej czarnej torby szukałam już od jakiegoś czasu. Musiała być pojemna, koniecznie z opcją noszenia na ramieniu. Oglądałam wiele, ale żadna do końca mi nie odpowiadała. W końcu znalazłam. Niestety nie z wyprzedaży, ale na tak uniwersalną rzecz jestem w stanie wydać trochę więcej, bo wiem, że to wydatek na kilka kolejnych lat, a nie przejściowy kaprys. I jest. A ja cieszę się jak dziecko.
A Wy macie już swoją jesienną wishlistę?