Witajcie w nowym roku! Tak się cieszę, że mamy już styczeń, bo w końcu mogę zacząć wdrażać w życie wszystkie te plany, które robiłam pod koniec 2016!
A 2017-ty zapowiada się nadzwyczaj ciekawie…ale o tym napiszę Wam w czwartek. Za to dzisiaj, zgodnie z obietnicą i w duchu obecnych, wszechobecnych wyprzedaży chciałam opowiedzieć Wam o tym, jak kupować na wyprzedażach, by mieć poczucie, że budujemy szafę idealną. A dokładniej – jak ja to robię.
Po pierwsze i najważniejsze
Przejrzyj swoją garderobę i zrób listę rzeczy, których najbardziej potrzebujesz
Kluczowa sprawa to określić faktyczne braki. Masz świetny, rozpinany sweter, ale wciąż brakuje Ci do niego koszulek? A może masz w szafie wszystkie kolory spodni poza czarnymi? Patrz na posiadane rzeczy tak szeroko, jak się da i wpisuj na listę te rzeczy, dzięki którym będziesz mogła stworzyć wiele nowych zestawów. Wydaje Ci się, że to nie możliwe, by nie mieć czarnych spodni? Ja ich nie miałam. Już wiesz, co znalazło się na szczycie mojej listy
Po drugie i równie ważne
Określ budżet
Pamiętaj jednak, by zrobić to przed wyjściem na łowy, bo na miejscu Twoje zdolność trzeźwej oceny sytuacji może być trochę przytłumiona. Zwłaszcza, kiedy na przykład stoisz przed wręcz I-DE-AL-NYM beżowym trenczem, kiedy w ręku masz już parę równie idealnych butów, dwie bluzki, trzy swetry i kilka wyjątkowych dodatków.
Po trzecie i błagam – nie zapominaj o tym!
Patrz na metki
Ale nie te z logo marki. Sięgaj dalej (a w zasadzie niżej) i zawsze sprawdzaj informację o składzie tkaniny, z której wykonana jest dana rzecz. Zawsze warto inwestować w rzeczy wykonane z naturalnych włókien jak wełna, angora, len, czy dobra bawełna, lub ich mieszanki. Dopuszczalne są domieszki sztucznych włókien, ale bezwzględnie nie mogą one stanowić więcej, niż 50% składu. Dlatego na rzeczy opisane jako 100% akryl lub poliester nawet nie patrz – sztuczne to to, łatwopalne, a na dodatek będziesz się w tym pocić na potęgę. A tak przy okazji – wiedzieliście, że bazą do produkcji min. poliestru jest ropa naftowa i jej pochodne? W tym samym procesie produkcyjnym wytwarza się plastikowe butelki. Ja osobiście nie mam kompletnie ochoty nosić na skórze plastiku, który nie oddycha, elektryzuje się i co gorsza – na potęgę przyciąga bród i kurz.
To chyba oczywiste, ale wspomnę o tym
Kupuj rzeczy w swoim rozmiarze
Tylko tym obecnym, a nie tym sprzed dziesięciu lat. Tak, ja też mam w planie kiedyś schudnąć, ale nowe ubrania będę kupować wtedy, gdy to się stanie. Na wyprzedaż idę po to, by kupić sobie rzeczy, które będę nosić w znacznie bliższej perspektywie. A najlepiej od razu.
A może by tak trochę luksusu?
Sprawdź ofertę marek, które zwykle omijasz ze względu na ceny
Nikt nie mówi, żeby ubrać się w nie od stóp do głów, ale czasem warto poszukać u nich rzeczy ponadczasowych, co do których mamy pewność, że za dobrych kilka lat będą tak samo uniwersalne. Torba z pięknej skóry o neutralnym kształcie, kaszmirowy szal, czy dobry, wełniany płaszcz – to rzeczy, które z dumą założysz i teraz i w przyszłości.
No to teraz trochę o mnie
Czyli moje wyprzedażowe wybory
Już wiesz, że brakowało mi czarnych spodni i to właśnie one znalazły się na szczycie mojej listy. Chyba ciężko wyobrazić sobie bardziej podstawową rzecz, ale ja jakimś cudem jej nie miałam. Czarne, lekko “gumowane” rurki okazały się strzałęm w dziesiątkę. Leżą idealnie, a przez delikatny połyska nadają się zarówno do pracy, jak i na wieczór.
No właśnie, wieczór. To z wieczornymi wyjściami związana była kolejna pozycja na mojej liście. Bo o ile ubrań “na co dzień” mam w szafie całkiem przyzwoitą ilość, o tyle za każdym razem, kiedy musiałam znaleźć w niej coś bardziej wieczorowego, kończyło się na złych emocjach. Wymyśliłam sobie ciemną bomber jacket. Znalazłam czarną, delikatnie błyszcącą. Jest wręcz idealna i już ją uwielbiam.
Kolejne miejsce na mojej liście zajął sweter. Chciałam, by był w miarę jasny (w końcu planowałam zakupić czarne spodnie), oversizowy i miał raczej luźny, weekendowy charakter. Znalazłam jasno szary, z szerokim golfem i trochę dłuższym tyłem. Bardzo fajnie mi się go nosi.
Cienkie bluzki również znalazły się na mojej liście. Myślałam o białych, bo stwierdziłam, że będą się świetnie komponowały z czarnymi rurkami, poza tym będą mi do nich pasowały dodatki w zasadzie każdym kolorze. Znalazłam dwie: gładką, prostą z rozszerzanymi rękawami i jedwabną, zapinaną na guziki, bez kołnierzyka. Świetny zakup do moich nowych spodni…i do każdych innych.
I ostatnia upolowana rzecz. Czarne, zamszowe biker boots. Nie było ich co prawda na mojej tegorocznej liście…były na niej za to rok temu. To też się chyba liczy, nie?? ;-)))
Co Wam udało się upolować na tegorocznych wyprzedażach? Pochwalcie się koniecznie! Jakie macie patenty na te zakupy?
A, i jeszcze jedno: zawsze róbcie listę sklepów, które odwiedzicie – nie ma sensu chodzić po wszystkich w nadziei, że znajdziecie coś interesującego – takie spacery zostawcie sobie na okres, gdy w sklepach jest spokojniej. Ja kupiłam wszystko w miejscu, do którego zawsze zaglądam w pierwszej kolejności. Dopiero, kiedy w Massimo Dutti nie znajduję tego, co potrzebuję, szukam dalej.
UDANYCH ŁOWÓW!