Mamy lato. Słońce świeci coraz intensywniej. Oczywiście już od tygodni chronię się za przeciwsłonecznymi okularami…
Od dziecka mam bardzo wrażliwe oczy i nawet odrobina słońca wywołuje u mnie łzy. Noszę je więc okrągły rok, także w zimie, kiedy to słońce odbijające się od śniegu razi mnie po prostu niemiłosiernie.
Do tej pory nie pomyślałam jednak zupełnie o okularach dla Marceliny…dopóki Ona sama w ostatni weekend na wsi nie upomniała się o nie. Spacerowaliśmy po łące w pełnym słońcu i zauważyłam, że mimo kapelusza, Kudłata cały czas mruży oczy, próbując się jakoś przed nim obronić. Więc po powrocie do domu, besztając się w myśli za moją ignorancję, zaczęłam poszukiwać okularów, które będą solidne i odporne na różne dziecięce przygody, bezpieczne, ładne i przede wszystkim będą to prawdziwe okulary chroniące oczy, a nie szkodzące im. Zwłaszcza, że siatkówka oka dziecka dojrzewa powoli jak ono samo i u maluchów bardzo słabo filtruje promienie UV, przez co oczy dzieci są wyjątkowo narażone na szkody przez nie wyrządzane.
Bo lepszy brak okularów, niż kiepskie okulary
Ta prawda tyczy się nie tylko okularów dla dzieci. Jeśli choć odrobinę troszczycie się o własne zdrowie, zapomnijcie na zawsze o okularach z sieciówek, kolorowych plastikach z bazarków, czy letnich kurortów. Bo to zło wcielone. Takimi okularami oszukujecie swoje oczy i robicie im krzywdę – dajecie znać, że są bezpieczne (bo jest im ciemniej), przez co źrenice rozszerzają się, a brak filtrów powoduje, że dociera do nich znacznie więcej szkodliwych promieni, niż w sytuacji, kiedy w ogóle nie mamy okularów i źrenice same się zwężają, chroniąc nasze oczy. Dlatego w sytuacji braku okularów ratujmy siebie (i dzieci) kapeluszami, czapkami z daszkiem – one przynajmniej nie wyrządzą nam krzywdy.
Okulary tylko od optyka
Albo innego specjalistycznego sklepu, co do którego mamy pewność, że sprzedaje produkty dobrej jakości. Sama mam dwie pary okularów – jedne dwu, drugie – sześcioletnie. Oczywiście z chęcią nabyłabym kolejną parę, ale to wyłącznie w ramach kaprysu, bo te już posiadane służą mi świetnie i bynajmniej nie wymagają wymiany. Dlatego szukając ich dla Marceliny, też postawiliśmy na jakość. Przeszukując internet wpadły mi w oko dwie firmy: Babiators Polska i Real Kids Shades . Ich produkty są bardzo podobne:
- gwarantują stuprocentową ochronę przez promieniami UVA i UVB
- ich oprawki są wytrzymałe i wyginają się na wszystkie strony (dzięki czemu nie ma obawy, że pociecha zbyt szybko je zniszczy lub połamie)
- nie zawierają szkodliwych substancji (rtęci, ftalanów, BPA)
- mają świetne kolory i kształty
- występują w kilku rozmiarach, dzięki czemu można je łatwo dostosować do szerokości twarzy dziecka
- szkła kategorii 3 zapewniają dobre zaciemnienie i nie zniekształcają obrazu
Wydatek, który się opłaca
Dobre okulary nie kosztują 30 zł. Modele Babiators i Real Kids to wydatek rzędu 69 – 160 zł (kosztowniejsze są modele z polaryzacją). Jednak biorąc pod uwagę, że to produkt na lata, rachunek wydaje się prosty. Babiatorsy, na które ostatecznie się zdecydowaliśmy posłużą Marcelinie do 7 roku życia…o ile ich nie zgubi, lub nie uszkodzi. Jednak i na to jest rozwiązanie, które zadecydowało, że wybraliśmy właśnie te okulary: opcja Lost&Found gwarantuje, że jeśli w ciągu roku dziecko zgubi, lub uszkodzi swoje okulary, producent za cenę przesyłki w wysokości 15 dolarów wyśle zastępczą parę. Jedyne, co musimy zrobić, to w ciągu 30 dni od zakupu zarejestrować zakup na stronie.
Tak samo z okularami dla dorosłych – inwestycja w dobre szkła szybko nam się zwróci, a klasyczne, eleganckie oprawki będą wyglądały dobrze teraz i za 5 lat. Persole, które razem z Tomkiem nosimy i uwielbiamy (możecie o nich poczytać TU, to męskie okulary, stale produkowane od 1957 r. Sami przyznacie, że to kusząca perspektywa – mieć okulary, co do których mamy pewność, że za kolejne 60 lat będą wyglądały równie stylowo
Teraz już tylko potrzebujemy duuuuużo słońca!